Poradźcie!!!!!!!!!!!!

jest ale dalej i słyszałam że źle uczą, jakoś podobno daremnie.nie ma tam tej atmosfery!! ja tak chce jezdzic, a mama robi ataka awanture o kase, ze niby nie mam jej na ci innego wydawac!! ale ja wlasnie chce wydac na konie!! co jej mam powiedziec? na razie mi nie przyszedl pomysl jak ta kase zdobyc ,a wam??

a może spróbuj się zatrunić nie w stajni a np jakieś ulotki roznoś czy coś takiego?

Ulotki to wszawy biznes. Mało kasy, a roboty pełno...

no, ale zawsze coś. Możesz jeszcze coś innego nie wiem hmmm...

u mnie w tym miescie(co ja gadam, we wsi prawie) to za bardzo nie da sie nic zrobic, ulotek nie moge roznosic bo nawet nie wiem gdzie to mozna sie o to pytac. moja kolezanka raz roznosial w wakacje ale mowila ze za grosze a caly dzien gonila bo tyle miala do obejscia. a co bysce powiedzieli zebym jeszcze raz zapytala faceta ze stajni?ponamawiala jakos ...

kurde...powiem szczerze że ja to jednak mam szczęście...

a czemu??

No bo niby sie przejumuje że nie mam konia, inni mogą trenować dresaż w super klubach itp... Ale trzeba sie cieszyć tym co sie ma i czytając takie tematy jak ten udało mi sie to zrozumieć. W końcu rodzice płacą mi za jazdy, uważają że moja pasja jest bardzo fajna, planują mi kupić konia jeśli ja się wywiąże ze swoich obowiązków i niedługo też będą być może płacić za moje treningi z trenerką. Więc mam szczęście bo nie musze np. błagać rodziców by pozwolili mi jeździć jak niektórzy itp...

ha a ja was pobiję XD ja mam do stajni 1 godzine ROWEREM XD a autobusem to wychodzi to samo tylko sie dużo czeka i z 3 przesiadkami wiec wychodzi na 2 godziny, samochodu nie mam

pinia - rządzisz! Jak znajdujesz czas, żeby dojechać?

Ja samochodem jadę 20 minut, a autobusem z przesiadkami wychodzi prawie 2 godz...

po pierwsze: czy nie zastanawia kogokolwiek to, że mama Koniusi aż tak bardzo ją zniechęca? Może po prostu nie ma kasy na coś takiego, albo nie ma jakieś przeświadczenie, że jazda kosztuje więcej niż w rzeczywistości?

po drugie: Koniusia, ile kosztuje u Ciebie jazda? Może pogadaj z mamą na spokojnie, uświasdom jej, ile konie dla Ciebie znaczą, oraz o tym, że w stajni masz opieke i nic Ci sie nie stanie, a konie to przecież nie seryjni mordercy;)

no właśnie...przecież wylądować w szpitalu można od potknięcia sie na chodniku:)

a na zielonym świetle, na pasach dla pieszych może cię potrącić pijany kierowca. albo skasować na przystanku. dużo możliwości nawet bez zbliżania się do koni Very Happy

no ale było, nie było, jak będzie jeździć na koniach to ryzyko się zwiększy (no ale w sumie tak jest ze wszystkim... chociaż jazda konna to jeden z najbardziej urazowych sportów)

taa...jakos tańca nikt się nie czepia (praktycznie każdy tancerz ma kolana do d***, rozwlaone łękotki i operacje za sobą lub przed sobą), łyzwiarstwo figurowe-produkuje anorektyczki, ile to palców zostało obciętych przez łyżwy? wyścigi samochodowe, to juz nie będę mówić... kolarstwo tez nie lepsze...właściwie każda aktywność fizyczna niesie ze sobą niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia Very Happy