Forum .: Konikowe forum :. Strona Główna


.: Konikowe forum :.
.: Forum strony www.karykon.prv.pl :.
Odpowiedz do tematu
Książka "Tajemnica Konia Z Zachodnich Wzgórz"
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

Chciałabym wam przedstawic moje mizerne próby napisania książki Exclamation Nie wiem, czy wam się spodoba, ale piszcie otwarcie. Krytykę przyjmę z uniesioną głową Wink (ale podkulonym ogonem Laughing ) Oto pierwszy rozdział:

-To było niesamowite!- krzyknął Piotr, gdy wparował do domu. Agnieszka i Jula popatrzyły na niego ze zdziwieniem. Gdy ich brat jeszcze dyszał z podniecenia wymieniły spojrzenia.
-Nie uwierzycie!- Piotr powtórzył swój zachwyt. Jula nie wytrzymała i powiedziała z ironią:
- Wyprowadzasz się? Cóż za radość!
Agnieszka zaczęła się śmiać. Jakże uwielbiała przysłuchiwać się kłótniom swojego rodzeństwa.
- To nie to…!- Piotr nie dokończył, bo Jula przerwała mu smutnym i ciężkim westchnięciem. Agnieszka tym razem tylko chichotała. Dobrze wiedziała, że ta nowa „rewelacja” jej brata będzie jak zawsze wyssana z palca. Miała zbyt duże doświadczenie w sprawach swojego brata i jego historyjek. Nigdy nie zapomni kawału w wykonaniu Piotrka. To był cios zadany w plecy. Agnieszka bardzo kocha konie (jako jedyna z rodzeństwa). Piotr tak to wykorzystał, że miał ubaw z niej przez cały dzień. Gdy wpadł do domu (jak zwykle) obwieścił, że tata kupił jej pięknego złocistego rumaka. Agnieszka pisnęła z radości i wybiegła z domu. Okazało się, że tata nie kupił złocistego rumaka tylko warzywa na obiad. Dziewczyna nigdy tego nie zapomni.
Otrząsnęła się ze wspomnień, gdy Piotr i Jula skończyli się kłócić i jej brat zaczął opowieść „pełną mrożących krew w żyłach faktów”.
- Kolega mojego kolegi, wiecie ten odważny pięciolatek…
- Nie rozśmieszaj mnie- krzyknęła Jula- Przecież wszyscy dobrze wiemy, że on kłamie jak najęty!
Agnieszce nie chciało się już dłużej przysłuchiwać kłótni rodzeństwa. Powiedziała stanowczym głosem:
- Jula, daj mu skończyć, to będziesz miała większa zabawę.
Jula tylko przekręciła oczami, a Piotrek spojrzał z wdzięcznością na Agnieszkę. – Tak, więc- zaczął- Ten odważny pięciolatek postanowił sprawdzić czy duchy naprawdę istnieją i czy o dwunastej w nocy wychodzą ze swych grobów. Zakradł się na cmentarz. Miał takiego pecha, że akurat była pełnia.- Piotrek przerwał, by przekonać się, jakie wrażenie zrobiła na siostrach jego opowieść. Jula tylko ziewnęła z aprobatą. Kontynuował swoje przemówienie:
- Gdy tak siedział i wsłuchiwał się w ciszę, usłyszał w oddali tętent kopyt. Po chwili z ciemności wynurzył się…- Piotr zawiesił głos by uzyskać lepszy efekt- duch konia! Przegalopował przez cmentarz w kierunku zachodnich wzgórz. Chłopak ile sił w nogach pobiegł do miasta.- Pod koniec Piotr zaczął przyśpieszać. Jula popatrzyła na niego z odrazą
- I ty w to wszystko wierzysz? No doprawdy- mieć brata idiotę to dopiero szczęście!- Jula wyraziła swoje zdanie z nieukrywaną ironią.
Piotr popatrzył na nią mocno urażony, ale nie miał odwagi by się odgryźć. Nie dość, że Jula była najstarsza z rodzeństwa, to jeszcze wredna jak żmija. „ Na szczęście Aga jest po mojej stronie”, pomyślał Piotr. Zerknął w stronę Agnieszki. Wydawała się być w swoim świecie. Ona tymczasem zastanawiała się nad tym końskim duchem. „Może Piotrek, ani ten kolega jego kolegi nie zmyślał? Może to wszystko jest prawda?” W głowie Agi kłębiło się od myśli. Lecz zanim dziewczyna doszła do prawdy, poczuła, że od tego myślenia zaczęła ją bolec głowa. Powiedziała grzecznie „Dobranoc!” i poszła się położyć. Jeszcze długo przed tym jak zasnęła, rozmyślała o tajemniczym koniu. W końcu powieki zaczęły jej ciążyć i zasnęła.

Rano Agnieszka zerwała się z łóżka. Nie dość, że budzik nie zadzwonił, spóźniła się do szkoły, a w dodatku śnił jej się koszmar. Głowa ją bolała bardziej niż przed pójściem spać. „ Co to był za sen?”, próbowała sobie przypomnieć Aga.
- Aha!- wyrwało jej się.
To był prawdziwy koszmar. Śnił jej się cmentarz i wstający z grobu Piotrek na rumaku z samych kości. ”Brr…”, pomyślała dziewczyna. Nagle usłyszała z pokoju obok przeciągłe ziewnięcie. Zerknęła na kalendarz. „No tak! Dziś sobota!”, pomyślała Agnieszka. Zaczęła śmiać się z własnej głupoty.
Gdy zeszła na śniadanie, rodzeństwo było w trakcie kłótni. Usiadła cicho przy stole i zaczęła nalewać mleko do szklanki, lecz nie zdążyła skończyć, bo karton z mlekiem poszybował na podłogę. Zdezorientowana dziewczyna patrzyła jeszcze chwilę na pustą dłoń, w której przed chwilą znajdował się karton. W końcu zauważyła, że Jula patrzy krytycznie na Piotrka, który zatkał sobie usta ręką. Po następnej sekundzie uświadomiła sobie, że to nie z jej winy mleko wylądowało na podłodze, lecz to jej kochany braciszek wytrącił jej karton w trakcie żywego gestykulowania rękami. Piotr wstał milcząc od stołu i ceremonialnie poszedł po szmatę. Jula dokończyła kanapkę, przewróciła oczami, powiedziała „Na razie”, chwyciła torbę z książkami i udała się pod pretekstem wspólnej nauki do koleżanki. W tym samym momencie Piotr wynurzył się z sąsiedniego pokoju i w przenikliwej ciszy zaczął zmywanie mleka, a raczej tego, co z niego zostało.
- Rodzice w pracy?- spytała Agnieszka.
Brat tylko kiwnął głową. Dziewczyna chciała pocieszyć brata, ale dobrze wiedziała, że to nie ma sensu. Wstała, spojrzała na lodówkę, szukając polecenia od rodziców i dostrzegła małą kartkę przyczepioną magnesem do drzwi lodówki. Pochwyciła ją i zaczęła lekturę. Jak co dzień miała udać się do sklepu po zakupy. Zgadywała, gdzie znajdzie listę. Oczywiście leżała na stoliku w przed pokoju. Zarzuciła na siebie bluzę i nic nie mówiąc Piotrkowi wyszła po zakupy.
Weszła do domu obwieszona torbami i reklamówkami pełnymi pożywienia.
2
Zostawiła torby na podłodze i ruszyła na poszukiwania rodzeństwa. „Jula jeszcze nie wróciła”, pomyślała Aga i ruszyła w stronę pokoju brata. „Piotrka też nie ma! Dziwne…”, dziewczyna poszła po ładunki i zaniosła je do kuchni z nadzieją, że tam zastanie liścik od brata. Nie myliła się.
- No pewnie! Ja tu sprzątam, robię zakupy, a on se idzie pograć w piłkę! Szczyt wszystkiego!- Agnieszka nie ukrywała złości. Wpakowała zakupy do lodówki i ruszyła do pokoju. Gdy tam weszła, rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmyślać. Do głowy znów wkroczył tajemniczy koń. Próbowała się od niego odpędzić, ale bez skutku. Wciąż wracał. Przez to myślenie straciła rachubę czasu i nawet nie zauważyła, kiedy jej brat wszedł na palcach do pokoju.
- Śpisz?
Aga aż podskoczyła.
- Nie wiedziałam, że już jesteś! Jak można się tak podkradać do zamyślonego człowieka!- próbowała udać oburzenie- Przecież mogłam dostać zawału!
Atmosfera przestała być taka nie miła jak rano. Oboje zeszli do kuchni przygotować obiad. Mieli przy tym wielki ubaw.
- Co wy tu kombinujecie!?- Jula wróciła w znakomitym humorze- Ile razy wam powtarzałam, że nie wolno wam samym gotować!?
Agnieszka i Piotrek zaczęli się śmiać. Byli bardzo ciekawi, co rozweseliło ich siostrę, ale nie mieli odwagi zapytać.
Dzień minął im znakomicie, oparty praktycznie tylko na zabawie. Rodzice wrócili pod wieczór, a nawet w nocy można powiedzieć, bo około 23. Gdy rodzice poszli spać dzieci jeszcze gadały. Jula zdradziła im, że gdy była u koleżanki, ta opowiedziała jej o nowym chłopaku Magdy. Agnieszka i Piotrek wymienili spojrzenia.
- Tylko tyle? To ten niezwykły powód twojej radości? Jesteś żałosna! Ja bym się tak cieszył, jakbym się dowiedział, że rodzice będą mieli dla nas więcej czasu!
- No, on ma rację. Jula przecież to jest zwyczajna nowina!
- Po pierwsze nie krzyczcie tak głośno, bo rodzice się obudzą. A po drugie mówię wam dobranoc, ponieważ nie rozumiecie prostych radości! Dobranoc!
Jula wyszła do swojego pokoju z pokaźnym trzaśnięciem drzwi.
- A sama mówiła żebyśmy byli cicho.- mruknął Piotrek i zapanowała niezręczna cisza. Aga znów się zamyśliła. Ta historia nie dawała jej spokoju. Kłamstwo czy prawda? Już sama nie wiedziała. Piotrek wiercił się niespokojnie. Nie lubił takiej ciszy.
- Emm… Aga, wiesz, no, bo… Chciałem się zapytać, czy ty… No wiesz… Czy ty wierzysz w tego końskiego ducha?
- Ja… Sama już nie wiem. Oboje często kłamiecie, ale ten koń mnie zaintrygował.
- Aha… Ja też nie jestem pewny. I tak nikt mi nie wierzy. Dobranoc!
Wyszedł z jej pokoju. Agnieszka położyła się marząc żeby następny dzień był
lepszy. Rodzice wyjeżdżają w Himalaje. Może będzie jednak lepszy?

Jednak ten dzień nie był lepszy. Jest niedziela. Agnieszka wstała najpóźniej z całego rodzeństwa, rodziców już nie było. Wyjechali w Himalaje. Mówi się trudno. Żadne z dzieci nie znało ich za dobrze. Ciągle tylko praca i praca.
- Dzień dobry wszystkim! Co na śniadanie?- spytała Agnieszka, gdy weszła do kuchni.
- Rozlane mleko…- odpowiedział Piotrek znów patrząc na kałużę powstałą z krowiego mleka. Agnieszka stanęła. Rodzeństwo patrzyło jej prosto w oczy, jednak ona patrzyła gdzieś za horyzont. Nagle wybuchnęła śmiechem. Śmiała się i śmiała.
- Dom wariatów- mruknęła Jula i wyszła. Resztę dnia Aga spędziła z Piotrkiem. Namówiła go by poszli na pobliską stajnię
- Nie wiem, co widzisz w tych futrzakach, ale jak to powiedziała Jula: to w końcu dom wariatów. Ech.
Agnieszka właśnie głaskała karą kobyłkę i rozmyślała nad duchem konia. Jeśli w to wierzy, to może za kilka lat wyjdzie za mąż za ufoludka? Kto wie… Albo porwą ją skrzydlate konie? Kara klacz trąciła pyskiem jej rękę, która przestała ją głaskać. Piotrek właśnie podziwiał gniadego ogiera, rzucającego się po boksie. Aga nie wierzyła własnym oczom. On do niego mówił! Podeszła bliżej, lecz jej zachwyt szybko przerodził się we współczucie dla brata. Piotrek nie podziwiał wcale ogiera, ale niezłą laskę, która właśnie czyściła swojego rumaka. No i oczywiście z nią gadał. Po godzinie zaczęli wracać do domu. Gdy weszli do salonu Juli jeszcze nie było. Jak zwykle. Zajęli się rozmową. Niespodziewanie do domu wbiegła Jula krzycząc. Dopiero po chwili zrozumieli, co.
- Włączcie telewizor! Włączcie telewizor!
- Okej, okej.- Piotrek wykonał polecenie. Właśnie leciały wiadomości. Mówili coś o aferze w sądzie. Dzieci czekały na coś ciekawego. Nagle jedna informacja zrujnowała Agnieszce życie.
- Dziś w Himalajach spadła straszna lawina. Nikt nie zginął, 10 rannych i 2 zaginionych. Oto ich zdjęcia.
Na ekranie wyświetliły się zdjęcia ich rodziców.
-Kończymy to wydanie wiadomości. Zapraszamy jutro o tej samej porze, czyli o 23:00.
Piotrek wyłączył telewizor. Jula płakała. On tylko siedział i gapił się w przestrzeń. Agnieszka wybiegła z domu.


OD RAZU MÓWIĘ, ŻE TO JAK NA RAZIE NAJDŁUŻSZY ROZDZIAŁ WIĘC NIE MARTWCIE SIĘ Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wernikla
Młody Konik


Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

mo


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wernikla dnia Nie 0:43, 28 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
black91angel
Dzielny Rumak


Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

przyznam że "łyknęłam" szybko się czyta i miło. Jednak w ostatnim akapicie (przynajmniej wtedy zauważyłam) jest niezgodność czasu... ciągle czas przeszły a nagle wyskakujesz z teraźniejszą niedzielą ("Jest niedziela.") Trochę mi to nie pasi. W ogóle ominęłabym inf o tym, że jest niedziela, bo wcześniej wspominałaś że była sobota Wink
I nie podoba mi się wyrażenie - kobyła. Wink
A ogółem - zaintrygowałaś mnie, zwłaszcza wątkiem kościstego konika Wink Czekam na rozwój akcji Wink Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia
Dzielny Rumak


Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hubertus

Bajwer Smile już czytałam jak ksiązke Smile Pisz pisz Smile To jest super!! masz talent Smile Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

Dzięki. Też właśnie nie wiem skąd pojawiło się to "Jest niedizela", ale tak wogóle informuję was, że tam czas płynie Wink i najpierw była sobota, a później niedizela Very Happy Ech, jeszcze mogę chwilę kopiowac z Worda, a potem już ręcznie. Muszę skrócic rozdizały Wink Oto drugi rozdział:

-Agnieszka, stój!- krzyknął Piotrek za biegnącą dziewczyną. Ona tego nie usłyszała. Ledwo słyszała swoje własne myśli bijące się w jej głowie. Nie wiedziała ile biegła, ale jakieś pół godziny temu minęła tabliczkę z napisem „Gródki”. To oznaczało, że biegnie w stronę cmentarza i że wybiegła ze wsi. Dobiegła do lasku należącego do cmentarza. Tam się zatrzymała, bo zabrakło jej tchu. Zerknęła na zegarek. Dochodziła dwunasta w nocy, a do tego wszystkiego była pełnia. Koń-widmo powrócił do jej głowy. Stanęła przed polaną oświetloną księżycem. Jakiż tam był nastrój! Taki, jaki był w jej sercu. Nagle usłyszała tętent kopyt. „ Tak jak w opowieści Piotrka” pomyślała dziewczyna i wzdrygnęła się. Polanę spowiła mgła. Tętent był coraz bliższy i bardziej wyraźny. Na polanie pojawił się piękny, srebrny koń. Przystanął i spojrzał na nią. Zerwał się mocny wiatr. Lodowaty wiatr. Agnieszka miała wrażenie, że stoją tak całe wieki i patrzą sobie w oczy. Koń w końcu parsknął i pocwałował dalej. Dziewczyna rzuciła się w drogę powrotną. Byle szybciej w domu, byle szybciej!

-Naprawdę, Piotrek nie kłamał!- krzyczała Agnieszka w domu- Widziałam tego konia, a raczej jego ducha!
Rodzeństwo spojrzało na siebie.
-Wiesz, taki szok może wywoływać halucynacje…- Jula próbowała dotrzeć do siostry.
-Nie wierzysz mi? Sama mówiłaś, że największą przyjemnośc sprawiają codzienne proste radości!
- Aga…- zaczęła Jula ale nie skończyła, bo Piotrek obudził się z odrętwienia.
-Co?! Małe codzienne przyjemności?! Dziecko, nasi rodzice zaginęli, a ty trujesz o codziennych przyjemnościach?!
Oczy Agnieszki napełniły się łzami.
-Przecież wiem! Co ty sobie myślisz, że ja jestem za mała żeby coś takiego zrozumieć?! Nie mam ochoty wysłuchiwać twojego kazania! Cierpię tak samo jak wy! Chyba, że byłam adoptowana i nie mam do tego prawa, bo to tylko wasi rodzice!- Agnieszka ostatnie zdanie wypowiedziała ze ściśniętym gardłem. Najzwyczajniej w świecie pyskowała do brata. Piotrek pod wpływem szoku zrobił coś, czego nigdy nie powinien był robić. Uderzył Agnieszkę w twarz. Dziewczyna zatoczyła się pod wpływem ciosu. Jula od razu złapała rękę brata i mocno uścisnęła nadgarstek. Piotrek dyszał z wściekłości. Aga stanęła na chwiejnych nogach. Jej łzy, zniknęły aby dać miejsce fali wściekłości buchającej z jej oczu. Wyprostowała się i odwróciła się do rodzeństwa plecami. Otworzyła drzwi i wyszła. Nie miała najmniejszej odrobinki ochoty by zostać w tym niemiłym towarzystwie. Gdy zamknęła drzwi usłyszała dobiegające stamtąd krzyki. Zatrzymała się aby za chwilę puścić się biegiem.

Stanęła przed bramą stajni. "Teraz to jest mój jedyny dom", pomyślała. Spróbowała otworzyc jedno skrzydło, ale w odpowiedzi usłyszała szczękanie łańcuchów i szczekanie psow. "Lepiej już pójdę, bo psy obudzą stajennych i oberwie mi się". Rzuciła ostatnie spojrzenie na drzwi stajni i odeszła powoli. W miarę jak oddalała się od bramy, psie szczekanie cichło. Zatrzymała się pod rozłorzystym dębem i spojrzała w niebo. Gwiazdy wesoło do niej mrugały. Nagle uderzyła ją fala zmęczenia, która omało nie zwaliła jej z nóg. Oceniła ułożenie gałęzi dębu i po pozytywnym werdykcie wspięła się na drzewo i umościła w szerokim rozgałęzieniu. przez gęste liście przesączało się gdzieniegdzie światło księżyca. Od czasu do czasu słyszała szelst liści, przefruwającego nietoperza i samotnego świerszcza. W końcu zasnęła, ukołysana nocną pieśnią.

Obudziła się następnego dnia lekko otumaniona. Rozejrzała się dookoła i uświadomiła sobie, że właśnie trwa rozdawanie swiadectw. "Trudno, Piotr albo Jula je wezmą", pomyślała wzruszając ramionami. Chwilę jeszcze siedziała na dębie wsłuchując się w śpiew ptaków. W końcu zsunęła się z drzewa i poszła w kierunku domu. Przez jej żołądek przetoczył się pomruk niezadowolenia. Burczenie w brzuchu towarzyszyło jej aż do drzwi domu. Przed wejściem do holu sprawdziła czy na pewno nikogo nie ma. Szybko splądrowała kuchnię i całą żywnośc spakowała do plecaka. Wróciła do dębu i schowała plecak w wielkiej, zamaskowanej dziupli. Gdy skończyła sniadanie ruszyła do biblioteki. Zebrała stertę książek i usiadła w odległym kącie, i zaczęła lekturę. Siedizała na obskórnym fotelu, obok którego stał okrągły stolik z lampką, która rzucała mdłe światło na słowa w książce. Agnieszka spędziła cały dzień czytając o skarbach, mordach, romansach i duchach. Właśnie była w trakcie dobrego kryminału, kiedy wyrazy zaczęły falowac i blednąc, a jej głowę przeszył ostry i krótki ból. Zamknęła oczy i odpłynęła w ciemnośc.
Koniec rozdziału drugiego Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
black91angel
Dzielny Rumak


Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

hm.... coraz lepiej... naprawdę mnie wciąga Smile (uuuu....wiiiirrrr....*waleniowy nastrój - fazowanie z koleżanką*)
Wszytko jest po prostu wspaniale ale... rozdanie świadectw w poniedziałek? Chyba ominęłam kilka dni Wink
Pozdrawiam Wink

P.S Patrzyli sobie w oczy... a ja ostatnio wyczytałam że w oczy patrzą drapieżniki obierające konia za ofiarę... Wink Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

Nie no, te świadectwa to tylko takie usprawidliwienie Agnieszki za tą ucieczkę, no bo szkoła itd... A poza tym jeśli to byłby inny miesiąc niż czerwiec albo coś takiego (lipiec. sierpień) to ona by na tym drzewie zamarzła, a tak to przynajmniej się zgadza, bo wczesniej była mowa o szkole i nic nie spartaczyłam. Co do poniedziałku to chciałabym miec taką szkołe.... Marzenia... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaszenka
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

wciągające Wink pisz dalej Smile bo dobrze zaczynasz Very Happy moze z tego wyjsc cos naprawde fajnego Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

Piszę, piszę, jestem w trakcie III rozdziału... Och, a ile będzie przepisywania... O ja biedna !!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia
Dzielny Rumak


Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hubertus

Co jej sie stało :O
Wciąga Razz
A dasz mi tą ksiażkejak skończysz Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

No, nie wiem... Może mi ją opublikoują. Później wkleję rozdział, bo tata nademną stoi i się wkurza Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
black91angel
Dzielny Rumak


Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

nom, wydaj książkę Smile ja poproszę od razu dedykację i autograf Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

No no, jakie wymagania Wink Nowy rodział już niedługo, bo teraz jestem na stajni i nie mam przy sobie książki Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

Okej, oto następny rozdział. UWAGA... Jedziemy:

Powoli zaczęła odzyskiwac przytomnośc. Najpierw dźwięki dochodziły do niej niewyraźne i pomieszane, ale z każdą sekundą rozróżniała ich coraz więcej. O dziwo zamiast głosu bibliotekarza słyszała szum drzew i trawy, oraz... parskanie koni. Otworzyła natychmiast oczy i oślepiła ją jasnośc dnia. Pomalu oczy przyzwyczaiły się do światła i zdołała ustalic, że znaduje się w pozycji leżącej. Nagle poczuła na plecach coś miękkiego, mokrego i ciepłego, co pobudziło jej nerwy. Wstała na chwiejnych nogach i rozejrzała się. Otaczało ją stado złożone z kilku koni, a tak naprawdę była noc, a nie dzień. Mimo to świetnie widziała w ciemnościach. I niespodziewanie parsknęła. Zdziwiło ją to i natychmiast zaczęła sprawdzac swoje kończyny. Miała cztery nogi, ogon, grzywę, kopyta, sterczące uszy i wszystko co powinien miec zdrowy koń. Nnie wierzyła. Była nowonarodzonym źrebakiem! Poczuła mocne pchnięcie i upadła, a jej patykowate nogi sterczały w powietrzu. Jej końska matka przypomniała jej, że ma wypic trochę mleka. Agnieszka posłusznie to zrobiła i ułożyła się do snu w wysokiej trawie.

Promienie słońca delikatnie plątały się w jej grzywie i tańczyły na powiekach. Otworzyła niechętnie oczy i wstała na giętkich nogach. Matka pasła się niedaleko. Niezdarnie do niej podeszła i zaczęła pic mleko.
-Cześc kochanie.- powitała ją mam i powróciła do zjadania trawy.
-Eee... Cześc...- odpowiedziała Agnieszka. "Będę się musiała przyzwyczaic, że to moja mama...", pomyślała dziewczyna i rozejrzała się. Koło niej stały dwa koonie, a za nimi biegała młoda sarna. Dokładnie przyjrzała się swojej nowej matce. Jej sierśc była kasztanowa o metalicznym połysku, a grzywa przypominała kolorem miedź. Na czole jasną smugą odznaczała się strzałka, a na przedniej lewej nodze i tylnej prawej miał skromne skarpetki. "Ciekawe jaką ja mam maśc! A tak wogóle to gzie jaet mój tata?", pomyślała spacerując po polanie. Podnosiła wysoko nogi aby się nie potknąc. "Hmm, a jak mam na imię jako koń? Są tu jakieś inne źrebaki?", rozmyślała tak cały czas. Nagle usłyszała tętent kopyt i poczuła mocny ból gdzieś w okolicach żeber i chwilę potem leżała na ziemi przygnieciona przez kogoś. Próbowała wstac, ale jej nogi poplątały się z nogami napastnika. W końcu stanęła na swoich szczudłowatych nogach i zmierzyła sceptycznym wzrokiem źrebaka, który na nią wpadł. Miał śnieżnobiałą grzywę i ogon, ale sierśc miała wspaniały odcień złota. Na czole miał białą gwiazdkę, która tonęła w jego śnieżnobiałej grzywie.
-Sorry, mała- powiedział i pogalopował dalej, a zanim pobiegły jeszcze trzy źrebaki: gniady, kary i siwy. Agnieszka parsknęła i tupnęła nogą. "Ale ten źrebak ma tupet!", pomyślała oburzona dziweczyna.
-Kochanie! Nic ci nie jet?- jej matka podbiegła do niej.
-Nie, nic mi nie jest. Co to za typ? Zero wychowania!
-To Sandro. mimo, że urodził się wczoraj, już wesoło bryka! Kochane źrebiątko!
-Uhm. A jak ja będę miała na imię?
-Myślałam o tym i uważam, że to ędzie dobre: Daresta.
-No, niezłe. Mi pasi.
-Eee... Słucham?
-Powiedizałam, e mi się podoba.
-No, to ustalone. Jakby co, na prawo masz jeziorko. Baw się dobrze i bądź grzeczna.
-Mhm... pa!
Agnieszka, a raczej daresta poszła stepem do jeziorka. Spojrzała na taflę wody i uznała, że jest całkiem ładną klaczką. Jej grzywa i ogon lśniły jakby były zrobione ze złotych nitek, a sierśc przypominała metaliczne złoto. Schyliła się i napiła się wody. Nagle poczuła mocne pchnięcie i wylądowała na płyciźnie. Wstała i odwróciła się, a na brzegu stał Sandro i śmiał się w najlepsze. Za nim stali jego kumple i wtórowali mu smiechem.
-Bardzo śmieszna...- mruknęła Daresta.
-Hm, masz rację. To jest smieszne.- odpowiedizał Snadro i wybuchnął nową salwą śmiechu. Daresta spiorunowała ich wzrokiem i wyszła z wody. Śmiech Sandra i jego kolegów gonił ją aż do skraju lasu. Przez całą drogę złorzeczyła na nich. Położyła się w cieniu dębu i obserwowoała źrebaki. Brykały wesoło i galopowały. "Hm, ja jeszcze nawet nie kłusowała, nie mówiąc o brykaniu!", pomyślała Daresta. Weszła w lasek i zaczęła po kryjomu uczyc się równowagi w kłusie, galopie i cwale. Okazało się to nie takie proste jak myślała. Prawie co krok wywracała się, potykała. Cwiczyła cały dzień, dopoki nie usłyszała jak ją woła mama. Przykłusowała do niej, bo galop miała jeszcze kiespki, a nie chciała narażac się na kolejne kpiny ze strony Sandra i jego kumpli. Ułożyła się w wysokiej tarwie i zasnęła.
Koniec rozdiału III
P.S. na moim komputerze nie można robic c z kreseczką dlatego tej litery nie ma żadnej stronie (komputerowej) mojej książki.
P.S.2 UFFFF.... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Koniusia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

hmm.. dwa pietwsze byly bardzo fajne a ten trzeci... hmm.. taki tutaj dziwny troszke Razz ale czekam na wyjasnienie tego jak to sie nagle stala koniem Razz zobaczymy co bedzie dalej Very Happy ale bardzo milo sie czyta Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Książka "Tajemnica Konia Z Zachodnich Wzgórz"
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 7  

  
  
 Odpowiedz do tematu