Forum .: Konikowe forum :. Strona Główna


.: Konikowe forum :.
.: Forum strony www.karykon.prv.pl :.
Odpowiedz do tematu
Opowiadanie Arryi... No cóż :D
Arrya
Dzielny Rumak


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z konia

Przedstawiam próby napisania powieści! Mam nadzieję że będzie się wam podobać, książka na podstawie wsomnień doskonałego ogiera wyścigowego: Groma Wink ON to opowiada Wink

ROZDZIAŁ 1 (cz.1) WIDOK ŚMIERCI

Poczułem że upadam. Ale na coś miękkiego. Mój nos wpadł w to coś, otworzyłem oczy. Szybko zorientowałem się że leżałem wtedy na sianie. Oczywiście ja, jako mały źrebak nie wiedziałem tego od razu. "Wszystko przychodzi z czasem", jak to mawiała moja matka. Trąciłą mnie delikatnie nosem, abym wstał i napił się wreszcie ciepłego mleka. Utrzymałem równowagę na długich nogach, spróbowałem zrobić pierwszy krok w moim życiu. Hmmm... Jak sobie to przypominam, zaraz wylondowałem z pyskiem znów w siano. Całę szczęście że w siano, a nie w coś twardszego. Moje tylne nogi pozostały na miejscu, czyli stały wyprostowane. Wyobraźcie sobie jak to wyglądało.
Próbowałem, za każdym razem tak samo. Wreszcie zrobiłem krok, bo byłem już bardzo głodny i zdeterminowany. Udało mi się bezpiecznie dotrzeć do mamy, beż stłuczonego nosa. Ciepły płyn spływał mi do gardła, głód ustępował.
Dwa tygodnie po tym wydarzeniu wyprowadzono mnie z boksu. Z uciechą stwierdziłem że świat jest bardzo ciekawy. Prowadzono mnie na czarnym kantarku, nagle poczułem że mama już za mną nie idzie. Zacząłem stawać dęba, aby mnie do niej puszczono. Ale człowiek szarpał mnie w kierunku zielonej polany, na której lśniła jeszcze poranna rosa. Stał tam samotny słupek, w towarzystwie innego człowieka. On trzymał długie, podłużne coś (wtedy jeszcze nie wiedziałem że to bat).
Uwiązano mnie przy słupku, tyłem do stajni, pyskiem tuż przy drewnie, abym nie mógł się odwrócić i stanąć dęba oraz bić kopytami nóg przednich. Czułem zgrozę, patrząc jak człowiek idzie za mnie. Przez chwilę było cicho.
Polanę przeszyło rozdzierające rżenie. Mój głos rozchodził się echem wzdłóż drzew, na zadzie długo po tym został mi ślad w postaci oślepiająco białej blizny, w kształcie w jakim ułożył się tutaj bat. To było bardzo mocne uderzenie.
I znowu, i znowu... Kilka razy i naprawdę miałem wrażenie że umieram. Po moich nogach spływały ciepłe strumienie krwi, w końcu upadłem, z głową zadartą ku górze, ponieważ była przywiązana. Na tej polanie nie wiedziałem co się dzieje, byłem prawie zaślepiony bólem jaki zadali mi ludzie. Minęło wiele czasu, zanim zorientowałem się, że ból nie nadchodzi nową falą, tylko boli równomiernie, troszeczkę słabnąc. Było coraz ciemniej, niebo zasnuwały czarne, burzowe chmury. W końcu, z głową zadartą ku niebu zasnąłem, uciekając od bólu wgłąb siebie...

C.D.N
Przyjmuję krytykę z... hmm... no wiecie z czym Razz Cool Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Arrya dnia Pią 10:24, 06 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Arrya
Dzielny Rumak


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z konia

P.S.- Oni go jeszcze nie zabili! Bo sie pytały niektóre osóbki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Re: Wiem, to już przesada... "Wspomnienia Groma"
Szmydka
Dzielny Rumak


Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Arrya napisał:
Szybko zorientowałem się że leżałem wtedy na sianie. Oczywiście ja, jako mały źrebak nie wiedziałem tego od razu.

Jeśli na początku piszesz, że właśnie się urodził i nie wiedział, że to na czym lezy to siano a potem on stwierdza będąc źrebakiem, ze to siano. No zaraz coś się nie zgadza. Trzeba pisac czytelnie nie zawile.
Reszty ogółem też troszke nie rozumiem. Jakiś człowiek stał na "zielonym polu" (ż niby pastwisko) i walił po zadzie batem przywiązanego konia. Czekam co dalej narazie troche chaotycznie ale zobaczymy co się wydarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arrya
Dzielny Rumak


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z konia

Bo on to jakby opowiada. Chociaż w sumie może troche za bardzo chaotycznie?? Kto wie Wink Dzięki za radę Szmydka, niedługo dam C.D. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Moniqa
Moderator


Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

Mam kilka uwag:
- rozwiń rozdział, bo jest on zdecydowanie za krótki; pasuje na pierwszy akapit pierwszego rozdziału Wink
- rozwiń myśli! Czytam, czytam...czytam cały akapit o samym momencie narodzin (przestudiuj go jeszcze raz, bo są zgrzyty), a potem... zaraz - dopiero się urodził, a już na kantarku, baty, krew... co?? Zdecydowanie za szybko! Skupiasz się na pierwszym momencie, a potem na następnym, ale te dwa tygodnie mijają zbyt szybko. Dołóż trochę innych wydarzeń, wprowadź znajomych ze stajni, opisz dokładniej proces poznawania świata przez Groma (jakoś się dowiedział, że siano to siano Smile ), opisz jego zainteresowanie światem gdy wyszedł ze stajni po raz pierwszy... itd. Opisy, opisy! Odnalezienie idealnego środka pomiędzy ciekawymi opisami a dłużyzną jest trudne, ale postaraj się. Dołóż ich tu sporo.
- samo zakończenie mi sie podoba. Trcohę skomplikowane, trochę chaotyczne, ale w końcu koń sam nie wie co się z nim dzieje, więc pasi. Tylko nie wiem, po cholere oni tego konia leją, ale nie muszę na razie wiedzieć Wink

Pytanie dociekliwej i czepiającej się Moniqi Wink : Zmień może ten bat na coś innego, bo trudno jest chyba betam zrobić takie rany, by "spływały ciepłe strumienie krwi". Smile

Powodzenia!
czekam na C.D.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arrya
Dzielny Rumak


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z konia

Dziękuję! Dziękuję! Moniqa jesteś wielka:DVery HappyVery HappyVery HappyVery Happy Teraz to nabiera sensu Very Happy Napiszę to jeszcze raz Very Happy I dam Smile
I zmienię trochę myślWink Bo ta polana wydała mi się głupia Wink Ach... Biedny konik... Tyle musi pocierpieć Sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwia
Koniarz Doskonały!


Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

no Hmmm..wzruszajace ale za krotkie,prawie sie poplakalam ahhh ale ja mam ta wyobraznie wielka Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Moniqa
Moderator


Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

No to powodzenia życzę! Jak dopracujesz to będzie na pewno jeszcze lepsze!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misia
Koniarz Doskonały!


Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 1276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

Z pewnością będzie lepsze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaszenka
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

wzruszające... pisz pisz Smile bo niezle ci wychodzi Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natalia
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stajnia Krzyżanowice.

Ja muszę pwoiedziec, że... Całkiem całkiem. Rzeczywiście, krótkie. Masz mniej opisów niż ja =) Dodaj ich, a będzie w porządku. Nie staraj się zbytnio, to ci lepiej wyjdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arrya
Dzielny Rumak


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z konia

No cóż... znalazłam taki kawałek, który pisałam jakiś rok temu? Jak dałam go na bloga to pisali że sie popłakali przy tym Very Happy Może wy też... Wink

...:::*NADIR*:::...

Kiedy to się stało, leżałem spokojnie w sianie. Nic mnie nie denerwowało, moja matka lizała mnie po pysku i położyła się koło mnie. Było nam razem dobrze. W cieple matki położyłem pysk na siano i zamknąłem oczy. Matka czuwała nade mną kiedy spałem. Gdy się obudziłem ujrzałem ją skubiącą owies z koryta. Wstałem, podszedłem do niej i napiłem się ciepłego matczynego mleka. Potem byłem wyspany i najedzony. Czego trzeba więcej do szczęścia? Usłyszałem głosy mówiące:
-Trzeba wyprowadzić Nadira!
-A co z Ceritą?
-Będziemy musieli przywiązać ją gdy to się stanie...
Ktoś otworzył drzwi boksu pociągnął moją matkę za głowę. Potem poklepał ją po zadzie i wypchnął z boksu. Zostałem sam... Wtedy podszedł do mnie inny człowiek i założył na głowę paski łączące się pod moimi ganaszami i pyskiem. Przestraszyłem się i zacząłem wierzgać. Człowiek złapał mnie na kantar(tak usłyszałem) i pociągnął na zewnątrz. Nie wiedziałem gdzie jest moja matka, jakieś światło było przede mną. Idąc niechętnie za człowiekiem zbliżałem się do niego. Wkrótce oślepił mnie blask słońca. Gdy przyzwyczaiłem się do światła ujrzałem moją matkę stojącą uwiązaną przed płotem. Przez bramę wjeżdżała przyczepa do przewozu koni. Gdy stanęła w gospodarstwie człowiek pociągnął mnie do niej. Rżałem i wierzgałem- na nic. Słyszałem końskie głosy wołające o pomoc, o ratunek... Moja matka krzyczała za mną gdy wpychali mnie do przyczepy pełnej koni, niektóre z nich leżały na ziemi, inne na nich stały. Ja miałem niecały rok, nie wiedziałem gdzie mnie wiozą... Nagle drzwi przyczepy zatrzasnęły się. Przewróciłem się gdy pojazd ruszył. To był fatalny w skutkach błąd. Inne konie pragnące miejsca uważały jakby mnie tam nie było i jeden z nich nadepnął mi na nogę. Drugi przystanął na mój ogon. Wszystko mnie bolało... Zrozumiałem że to transport śmierci...
Po dwóch godzinach męki i bólu, wszystkie konie z ulgą spostrzegły że klapa się otwiera. Jeden z ludzi podciągnął mnie na nią. Nie mogłem wstać, byłem za słaby i obolały. Wtedy poczułem piekący ból na zadzie. Nie mogłem wstać, cierpienie rosło. Coraz mocniej, mocniej... Rżałem nawet wtedy kiedy odsunęli od mojego ciała narzędzie. Prąd rozszedł się po całym moim ciele jak trucizna, odbierająca energię. Wtedy ktoś pociągnął mnie za złamany ogon. Ból nastąpił natychmiast. Wtedy podniosłem się na kolana. Nie mogłem wytrzymać. Błagałem wtedy o śmierć. Ale to był dopiero początek.
Gdy wyprowadzili trzydzieści cztery konie, jeden pozostał w przyczepie. Wyciągnęli go siłą i rzucili na ziemię. Miał połamane nogi, nie mógł wstać. Ale ci nie rezygnowali. Po ciele przeszedł mi dreszcz. Odwróciłem głowę, kiedy rozjeżdżali mu nogi przyczepą. Jego los był już osądzony...
Przeprowadzili nas do jednego z pomieszczeń. Wszystko mnie piekło, na ciele miałem rany i zadrapania. Byłem głodny i spragniony. Wyprowadzili jednego, karego konia na środek pomieszczenia. Jeden z ludzi wycelował w jego czoło jakieś urządzenie i wystrzelił. Koń padł na ziemię. Jego bezwładne ciało leżało na ziemi. Kiedy otworzył słabo oczy ujrzałem nóż podchodzący do jego gardła i... i... Odwróciłem głowę kiedy rżenie dobiegło mych uszu. Byłem dwudziesty. Kiedy nadeszła kolej konia przede mną, zrobili z nim to co z pierwszym. Tak samo było w innych przypadkach. Nie miałem być wyjątkiem. Wtedy zrozumiałem że to koniec... nie zobaczę matki... nigdy...
Przyprowadzili mnie do mężczyzny. Rzucił na mnie smutne spojrzenie, wycelował i... strzelił. Ogarnęła mnie fala ciemności... osunąłem się w nią czując ulgę że nic mnie nie boli... Potem jednak leżałem na czymś twardym a gdy otworzyłem oczy nóż zbliżał się do mojego gardła...
-Stop!
Wszyscy odwrócili się w kierunku z którego dobiegał głos. Stała w nim kobieta.
-Wezmę wszystkie żywe konie. Tego też- Wskazała na mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaszenka
Doświadczony wierzchowiec


Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

hm. na samym początku trochę powtórzeń bylo... za duzo bylo slowa "matka". Trochę drastyczne Razz ale dobrze sie zaczyna czekam na dalszy rozdzial


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arrya
Dzielny Rumak


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z konia

Ooo nie zauważyłam! Very Happy Ty, na serio nie wiedziałam xD Dzięki Kaszenka jesteś SPOX że w końcu ktoś mi to ocenił Smile) Daje dalszy ciąg: (Może będzie lepszy Wink)
*****************************************

Poczułem ulgę. To jednak nie koniec. Jednak mam jeszcze nadzieję. To był ratunek. Inne konie rżały kiedy kobieta wprowadzała jednego po drugim do przyczepy. To było rżenie radości.
Przyczepa pełna była siana, soczystego siana. Wszystkie konie zaczęły zajadać. Ja także. Byłem tam najmłodszy. Po godzinie przyjechaliśmy do stadniny w jakimś mieście. Kobieta wyprowadziła nas i przywiązała przed płotem w cieniu drzew. Wszystkie konie rżały i unosiły głowy ciesząc się że nie zostały stracone w szponach tych ludzi. Po prostu to było szczęście. Ogromne szczęście.
Kobieta wróciła i niosła kilka wiader wody. Każdy koń po kolei napił się ile tylko chciał. Kiedy schylałem się po wodę poczułem ból na czole. To pozostało mi po tym urządzeniu z którego wystrzeliła ta ciemność.

***

Jak ten czas leci. Jestem tu już ponad rok. Jestem szczęśliwy, mam wielu przyjaciół. Uwielbiam brykać i skakać... Jednak brakuje mi matki...
Przyszedł okropny dzień. W prawdzie słońce zalewało klub jeździecki od rana ale dla mnie to był koszmar. Pani Kasia, która nas uratowała, podeszła do mnie z dziwnymi paskami. Stałem posłusznie, ale tu nagle ona wpycha mi coś metalowego do pyska i zapina paski. Próbowałem to ugryźć, wypluć; wszystko na nic. Trzymało mocno. Co się dzieje? Potem na grzbiet zarzuciła mi ciężki przedmiot, w prawdzie rozległy ale jednak znów zapinał się pod moim brzuchem. Kasia wyprowadziła mnie na padok i przypięła coś do mojego pyska. Ja zadowolony ruszyłem galopem, jednak pociągnęło moją głowę na bok. Stanąłem jak wryty patrząc na linę biegnącą od mojej głowy do ręki Kasi.
Kobieta podeszła do mnie i pogłaskała po szyi. Lubiłem kiedy to robiła. Zaczęła robić coś z tym co miałem na głowie i odsunęła się z powrotem kilka kroków w tył. Patrzyłem na nią z zaciekawieniem, a ona wzięła do ręki bat. Wystraszyłem się, stanąłem dęba i pogalopowałem na koło w lewo, gdyż Kasia wykręciła mi głowę w tym kierunku. Szybko zwolniłem do kłusa, czując uwieranie na grzbiecie i w pysku. Bryknąłem próbując zrzucić ciężar, jednak zostałem ukarany uderzeniem bata w zad. Zdenerwowany pobiegłem w stronę kobiety odsłaniając zęby. Ona puściła linę i wybiegła z padoku. Zacząłem brykać i wierzgać, wpadłem w panikę że wszystko mnie uderza i krępuje. Moje nogi zaplątały się w linę, padłem na ziemie w obłoku pyłu i kurzu. Próbowałem wstać, kopałem i gryzłem powietrze. W końcu siły mnie opuściły i zdałem sobie sprawę co zrobiłem.
Całe moje ciało zaczęło drżeć, powoli wciągnąłem powietrze. Wypłoszyłem kobietę która mnie uratowała, i nie ufałem jej. Jak mogłem tak postąpić? Fala emocji poniosła mnie i zaślepiła na chwilę. Chwilę, a jednak jaką kosztowną!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szmydka
Dzielny Rumak


Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Troche nie logiczne.... dopiero co połamano mu nogi a on już wskakuje do ciężarówki, zajada sie sianem, pani Kasia przywiązujego do płotu? Ominęłaś duzo szcegółów. Może by rozpisać się na temat przyjazdu, nowego miejsca, poznawania nowych przyjacioł?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Opowiadanie Arryi... No cóż :D
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 3  

  
  
 Odpowiedz do tematu