Boje sie...

Ja po jednym z upadków (baranek na wrednym kucyku) zleciałam i walnęłam głową o drewniany płot po tym przez prawie rok nie jeżdziłam ale przełamałam strach i jeżdże dalej Wink

ja spadłam tylko raz i mi się to podobało. tak kon mi stanal w pelnym w galopie i zsunelam sie przez glowe Gardena. dziwie sie do tej pory ze nie wylecialam jak z procy! bo do tego ze stanal to jeszcze zaczal swoja glowe wkladac pod nogi!

moja najgorsza gleba była niedawno... koń mi się hmm spłoszył?, a może ruszył tak sobie bo mu się już ten kłus nudził? w kazdym badz razie ruszył galopem (chyba, bo to krociutko trwało) w taki "zagajnik" na samym środku maneżu... i ja spadłam przez szyję z tego konia, bo zrobił unik w ostatniej chwili... poleciałam w ten zagajniczek składający się z krzaczków na plecy robiąc po drodze fikołka w powietrzu (i pięknie Z GRACJĄ machając nóżkami)... niestety nie wiedziałam że w tej trawce tam leży drąg od przeszkody i zafanzoliłam w niego częścią gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwęa jest tam jeszcze kręgosłup... gdybym wiedziała, że jest tam drąg zmieniłabym tor lotu, niestety na ziemi było już za późno... efekt? odbite 4 litery i uraz psychiczny do młodych świeżo upieczonych wałaszków;( Crying or Very sad

To ładnie.. Jeśli jeździsz w szkółce pogratuluj instruktorom odpowiedzialności...

Ewel to musiało być straszne Sad

A ja już od tam tej pory przełamałam strach. Nigdy nie spadłam... odpukać Wink

Boje się pierwwzego upadku, jakoś sobie takiego czekoś nie wyobrażam Sad

Ewel nie wyobrażam sobie tego z moim ciałem na tyk koniu. Wink

Ale ten twój lot był piękny Laughing

Ja i tak zapamiętam na zawsze tego baranka i płot Wink

1 upadek ja miałam superowy i bezproblemowy:) Na nogi, zsunęłam się w kłusie ćwiczebnym:) I od tej pory polubiłam spadanie:P Co prawda zazwyczaj boli mnie dupa ale nic więcej.. raz tylko sobie wybiłam palec ale niegroźnie:)

To dobrze że nic groźniejszego sziwka Wink

To nie jest takie straszne jak się wydaje Exclamation

ja też uważam, że niodpowiedzialne było to, iż dostałam tak młodego konia, którego z resztą się bałam... mnie nadal plecy bolą, ale powiedzieli mi, że długo moga boleć i mam sie tym nie przejmować... Vixen szkoda tylko, że później xostałam jeszcze wyzwana, bo nie chciałam na niego wsiasc drugi raz, bałam sie czy to takie dziwne? to byl pierwszy taki upadek w mojej "karierze" wiec nie dziwota, ze tak to przezylam...

kazdy by to tak przezyl.... :/ naprawde swietna odpowiedzialnosc instruktorek...

instruktorki... no ale o.k powiedzmy, że jej wybaczam, bo na drugi dzień powiedziała mi tylko, ze mam tyłek odbity... poza tym ja od początku się tego konia bałam, bo zazwyczaj dostawałam konie które były do pchania, a ten na delikatny impuls łydką wyrywał do przodu... instruktorka powiedziała mi na koniec, że załuje tego co powiedziała moim rodzicom, a mianowicie, że moge mieć własnego konia... i stwierdziła, że się zaczyna nad tym zastanawiac...

a tam... takie gadanie... ty zreszta sama wiesz czy miala racje!

no mi się wydaje (misie to są w zoo) że potrafię już trochę i mogłabym mieć tego swojego konia, poza tym wiele osób kupuje konia nie potrafiąc nic, i na nim dopiero się uczą... ale umowę z rodzicami już zawarłam i jak się spiszę to ten koń będzie;) ;wink;

ewel92 twoja instróktorka nie tylko była niedpowiedzialna ale zachowywała się conajmniej w dziwny sposób. Zazwyczaj spotykałam się z bardzo miłymi instruktorami, którzy robili wszystko by tylko zachęcić ucznia do wydawania kasy (nauki jazdy). U ciebie to wyglądało tak jakby ta instróktorka próbowała cię zniechęcić do jazdy. Dziwne zjawisko.