xxtysia
Źrebak
Dołączył: 16 Lis 2006 |
Posty: 35 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Poznań |
|
 |
Wysłany: Sob 11:06, 18 Lis 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Rivena napisał: | niestety ale w zadnej szkolce jezdzieckiej nie ma koni solidnie ujezdzonych dla osob ktore jezdza juz od wielu lat i oczekuja czegos wiecej, w jednych konie chodza mniej godzin w innych wiecej. konie potrzebuja systematycznej pracy osoby doswiadczonej aby osiagnac rozluznienie i chec do pracy. a w szkolkach sa tylko tuptusie ktorych dosiadaja ludziska o roznym stopniu zaawansowania i zazwyczaj chca tylko poklepac tylek przez godzine dla odprezenia. jednak twierdze ze takie miejsca tez musza istniec bo gdzie uczyloby sie jazdy konnej 90% jezdzacych ( byleby zwierzaki nie cierpialy =) ) |
Odpowiedni koń dla odpowiedniego jeźdźca= tuptusie jeżdżą na spokojnych i bardzo zrównoważnych, jeśli jeździsz od wielu lat, to zapewniam, że od niedawna na Wolę przybywa coraz więcej nowych koni, do ułożenia, a niektóre nawet niezajeżdżone. Z takim koniem napewno miałabyś sporo pracy. =) Doświadczeni również jeżdżą na koniach dla tuptusiów, żeby je jakoś "naprawić", więc jest jaka taka równowaga. A co do klepania tyłka przez godzinę, to potocznie "wożenie się"- instruktor (przynajmniej Homer) kiedy widzi, że ktoś się wozi, to mówi wprost, nawet jeśli ktoś ma się zrazić. I jeśli ktoś się wozi, to przydziela się go na ogół do zastępu z początkującymi, gdzie będą dla niego idealne warunki do "nic nie robienia". ;P Ja np. się nie wożę, bo chcę pracować, a nie pojeździć rekracyjnie, w końcu niedługo zdaję na Brązową Odznakę PZJ i mam w związku tym odpowiednie treningi, chociaż ostatnio mieliśmy mnóstwo początkujących na karku i "staliśmy w miejscu". Ale nowy zastęp już ustalony i następna lekcja już w nim. 
|